Brzoskwiniowe co nieco

na 10 kwietnia 2011 18 komentarzy
1 gwiazdka2 gwiazdki3 gwiazdki4 gwiazdki5 gwiazdek (Brak ocen)
Loading...
Pomysł na poniższy koktajl podsunęła mi Akatka w ramach organizowanego niedawno na mym blogu konkursu. Nie rozumiem czemu nazwała je „Różowe co nieco”, bo jego kolor wskazywałby raczej na nazwę „Słoneczne co nieco”. Ale to tylko drobny szczegół, który przepada w otchłani zapomnienia już po pierwszym łyku.
Dodatkowym jego atutem jest niezwykła
łatwość przyrządzenia – to tylko kilka minut!

Przepis na brzoskwiniowe co nieco

Przygotowanie: 10 min
Czas całkowity: 10 min
Ilość porcji: 4

Składniki:

  • 6-8 brzoskwiń (bez skóry, mogą być z puszki)
  • 1 butelka wina musującego

Przygotowanie:

Brzoskwinie miksujemy blenderem. Jeśli zależy nam na aksamitnej konsystencji sugeruję dodatkowo przetrzeć je przez sito.
Mus przekładamy do wysokich kieliszków wypełniając 1/3 objętości i powoli zalewamy zmrożonym winem (powinno być bardzo zimne bo w połączeniu z brzoskwiniami szybko się ogrzeje).
Mieszamy delikatnie i serwujemy.
Smacznego!

Subskrybuj

Jeśli spodobał Ci się ten wpis, zapisz się by otrzymwać więcej podobnych.

Subskrybuj przez kanał RSS Obserwuj mnie na Instagramie Dołącz do fanów na Pinterest Dołącz do fanów na YouTube

18 komentarzy

Trackback URL Komentarze w kanale RSS

  1. Świeżak pisze:

    Jeden z moich ulubionych cocktail’i ;) w oryginale nazywa się Belini

    • Kuba pisze:

      No Billinim to nazwać go nie mogę – prawdziwy koktajl Bellini kupimy tylko w Wenecji na placu Świętego Marka w restauracji „Harry’s Bar”, a przygotowuje się go z miąższu białych brzoskwiń i lodowatego posecco – mam nadzieję, że kiedyś dane mi będzie spróbować oryginału…
      Pozdrawiam!

      • Świeżak pisze:

        ile cocktaili tyle historii ;) to samo można powiedzieć o Cuba Libre, które podobno oryginalnie zostało wykonane na Bacardi Oro (Bacardi Gold) lub o Mojito o które marka Bacardi i Havana Club kłuci się do dziś. Śwait cocktail’i jest pełen mitów i sporów ;)

        • Kuba pisze:

          W sumie masz rację, ale akurat Bellini jest udokumentowany – drinka tego stworzył Giuseppe Cipriani we wspomnianej restauracji Harry’s Bar z okazji otwarcia wystawy dzieł malarza Giovanniego Bellini. To właśnie jego malarstwem, a w szczególności kolorami przez niego używanymi kierował się Cipriani dobierając składniki i końcowy wygląd koktajlu.
          Choć jak sam piszesz – ile koktajli tyle historii – alkohol sprzyja ich tworzeniu :-)))

  2. próba_smaku pisze:

    Kuba świetny pomysł na przedwiośnie:) Ja robię latem takie ” co nieco” z truskawkami.

    • Kuba pisze:

      Też robiłem z truskawkami, ale pamiętam, że mi zdjęcia nie wyszły i ostatecznie przepis nie zawitał na blogu. Mam nadzieję, że w tym roku się uda :)

  3. Kulinarnefascynacje pisze:

    Słyszałam o tej pyszności. Brzoskwinki mam, teraz tylko winko kupić i też mogę się degustować. A wygląda rewelacyjnie :)

  4. Magda K. pisze:

    Wow co za kolor :) smakowicie się prezentuje :)

  5. wiosenka27 pisze:

    Cudowny kolor i smak tez napewno:)

  6. Majana pisze:

    O,jakie fajne! To ja poproszę ociupinkę :)

  7. polka pisze:

    Uuuuuuuuu :)
    uba nawet nie zauważyłam, że się wyniosłeś z blogspota!!
    Musisz mi zdradzić jak to się robi :D

  8. akatka pisze:

    Hej!
    Nazywam różowe ze względu na dodane różowe prosecco :P, dodatkowo podkreślone białymi brzoskwiniami. Tych nie ma jednak chyba w Polsce, a przynajmniej nie znalazłam. Zatem w zestawie: wino różowe musujące plus np. świeże brzoskwinki to kolor już jest inny. Ale.. za różnica? Ważne, że uderza do głowy ;) no i, że jest dobre :D
    Pozdrawiam i cieszę sie=ę bardzo!
    Agata

  9. asieja pisze:

    uzależniający kolor.

  10. kuchareczka pisze:

    O, to takie co nieco z procentowymi bąbelkami! :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top