Jest taka scena w słynnym filmie braci Wachowskich – Matrix’ie, kiedy główny bohater odwiedza Wyrocznię, aby poznać swą przyszłość. Ową Wyrocznią okazuje się być niezwykle sympatyczna i ciepła kobieta, która w chwili przybycia Neo właśnie piecze ciasteczka. Nie byle jakie ciasteczka, ale flagowe ciasteczka Ameryki – chocolate chip cookies. Pojawiają się one regularnie w przeróżnych filmach i programach, których akcja dzieje się w Stanach Zjednoczonych, przez co odnieść można wrażenie, że ich przygotowanie to podstawowa umiejętność każdej szanującej się gospodyni (i gospodarza – zerwijmy ze stereotypami!). Właśnie takie ciasteczka, pragnę Wam zaprezentować.
Przepis znalazłem wśród niezastąpionych wypieków Dorotus.
przepis na amerykańskie ciasteczka czekoladowe
składniki:
- tabliczka gorzkiej czekolady
- 1 szklanka mąki pszennej
- 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 1/2 łyżeczki soli
- 170 g masła (jeśli używamy zwykłego miksera, to niech będzie w temp. Pokojowej, jeśli robota kuchennego, wówczas może być zimne)
- 1/2 szklanki drobnego cukru
- 1 żółtko
- 1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii lub nieco mniej aromatu waniliowego
- można dodać także dowolne orzechy, rodzynki lub inne bakalie
przygotowanie:
- Wszystkie składniki, prócz czekolady i bakalii dokładnie łączymy ze sobą. Następnie dodajemy pokrojoną w drobną kosteczkę czekoladę i bakalie.
- Formujemy kulki wielkości orzecha włoskiego i układamy je na blasze w odstępach minimum 5 cm – ciastka same się mocno spłaszczą pod wpływem temperatury.
- Piec ok. 10-12 minut w temp. 180 st.C.
- Ostudzić kilka minut na blasze i następnie przełożyć na kratkę.
Smacznego!
kocham takie a ja zrobiłem małe pączki
kocham taki a ja zrobiłem małe pączki
Wielkie dzięki za przeliczenie na gramy. Zrobiłam ciasteczka (dosypałam garść rodzynek, poza tym wszystko jak w przepisie) 2 godziny temu i już nawet okruchów nie ma :) Następnym razem będę musiała upiec podwójną porcję.
Mój Świeżo Poślubiony niestety nie gotuje i nie piecze, ale na szczęście wszystko, co ja upichcę mu smakuje (przynajmniej na razie) i czasem zmywa naczynia, więc nie jest źle.
Kamila :-)
Majana, pewnie! Częstuj się!
Kuchasia, dziękuję bardzo. Miło czytać takie słowa :-)
Asieja, ja też… niestety (bo przed chwilą stanąłem na wadze…)
Magda, takich ciasteczek odmówić niepodobna!
Paula, tylko problem tkwi w tym, że wieża szybko równa się z blatem kuchennym :-)
Kamila, szklanka mąki to 160g, a szklanka cukru 230g – specjalnie właśnie zważyłem, żeby nie było mowy o pomyłce. Tabliczka czekolady oczywiście standardowa – 100g.
Faktycznie lepiej, żeby Twój Świeżo Poślubiony nie czytał Twych słów. No chyba, że zaowocuje to tym, że zacznie gotować i piec ciasteczka, wtedy to i owszem :-)
Kuba, zlituj się nade mną i przelicz szklankę mąki i 1/2 szklanki cukru na GRAMY.
W mojej studenckiej "kuchni" nie ma szklanek. Waga się znajdzie u sąsiadów, chociaż pewnie za wypożyczenie będę musiała podzielić się tymi ciastkami…
Acha, a tabliczka czekolady to taka 100 g?
Pozdrawiam,
Kamila
PS. A tak w ogóle to ożeń się ze mną, dobrze?
Boże, mam nadzieję, że Mój Świeżo Poślubiony tego nie czyta ;)
lubię sobie takie wieże z ciasteczek stawiać :) zawsze wtedy znajdę jakiś pretekst do zjedzenia jeszcze jednego :)
takich ciasteczek z czekoladą nie odmawiam :) pozdrawiam
ciasteczka.. z czekoladą. lubię.
Drogi Gospodarzu,
Twoje przepysznie wyglądające ciasteczka, jak również fakt istnienia "męskiego" bloga kulinarnego niezbicie świadczy o tym, że w stereotypy już dawno powinniśmi przestać wierzyć. Podziwiam i gratuluje, choć te drugie to raczej należy się Osobie, która się u Gospodarza stołuje :-)
Fajne te ciacha! Dasz jedno do kawki?
Pozdrawiam:)