Przepis pochodzi z książki Jamiego Olivera – gdy tylko zobaczyłem to wiedziałem, że muszę szybko wprowadzić do w życie. Uwielbiam makaron i brokuły i nie mogło być inaczej.
przepis na cannelloni zapiekane z brokułami i kalafiorem
składniki na 16 rurek – dla 4-5 osób:
- 500 g brokułów
- 500 g kalafiora
- 5 ząbków czosnku
- szczypta tymianku
- puszka anchois
- 500 ml pulpy pomidorowej
- ocet winny
- 500 ml śmietany kremówki
- 200 g świeżo startego parmezanu
- 16 rurek cannelloni
- garść liści bazylii
- 125 g mozzarelli
- oliwa
- sól i pieprz świeżo mielony
przygotowanie:
- Myjemy kalafiora i brokuły, dzielimy na różyczki i gotujemy około 5-7 minut w osolonej wodzie. Odcedzamy na durszlaku, zostawiając pół szklanki wody z gotowania.
- Do garnka wlewamy kilka łyżek oliwy i wrzucamy czosnek. Po chwili dodajemy filety anchois wraz z olejem i smażymy chwilkę. Następnie wrzucamy kalafiora i brokuły, dolewamy cztery łyżki wody z gotowania, dosypujemy tymianek i dusimy na małym ogniu pod przykryciem mieszając co jakiś czas. Dusimy 15 minut, pod koniec zdejmujemy pokrywkę i gotujemy jeszcze 5 minut. Tłuczkiem do ziemniaków rozgniatamy wszystko, doprawiamy i odstawiamy aby masa wystygła.
- Szykujemy naczynie w którym będziemy zapiekać cannelloni. Musi być na tyle duże aby rurki zmieściły się ułożone ciasno w jednym poziomie. Do naczynia wlewamy pulpę doprawioną solą i pieprzem i odrobiną octu winnego.
- Przygotowujemy biały sos. W misce mieszamy śmietanę z połową parmezanu i doprawiamy.
- Gdy masa ostygnie można już nadziewać rurki. Można użyć worka dekoratorskiego, ja jednak nakładam po prostu palcami bo jest to metoda szybsza i prostsza. Nadziane rurki układamy w naczyniu do zapiekania, całość posypujemy liśćmi bazylii i zalewamy białym sosem. Na wierzchu układamy kawałki mozzarelli i posypujemy resztą parmezanu. Skrapiamy oliwą.
- Zapiekamy w temperaturze 190 st.C około 30 minut.
Smacznego!
Dzięki! Ale sam nie jestem zadowolony ze zdjęcia – takie było najładniejsze spośród kilkunastu, które zrobiłem – podobnie jak i Tobie zdjęcia cannelloni mi nie wychodzą :-)
Nigdy nie udaje mi się sfotografować canelloni… Zawsze wygladają jak rozpacian maź. Twoje zaś są smakowite :-)